W rudzkim kinie Patria swoją najnowszą powieść promowała Sabina Waszut. Rozmowę o “Sztucznym miodzie” poprowadziła Wiktoria Filipiak. Rudzka pisarka opowiadała między innymi o swoich książkach, życiu w PRL-u i postrzeganiu Śląska.

Mieszkająca w Rudzie Śląskiej autorka akcję swojej powieści umieściła w latach 80. XX wieku. W nawiązaniu do tego prowadząca spotkanie zapytała o podziały, które toczyły wówczas polskie społeczeństwo.

Mur między Polakami był i wtedy, i dziś – ubolewała Waszut.

Śląska autorka opowiadała o tym, jak ludzie próbowali się odnaleźć w tych nieoczywistych okolicznościach – ci należący do PZPR zapisywali się do Solidarności. I odwrotnie. Jak przyznała, kilka scen ze “Sztucznego miodu” mogłoby wydarzyć się także współcześnie, jak ta, gdy przy wigilijnym stole siada milicjant i osoba zaangażowana w Solidarność. Starano się jednak poszukiwać wspólnoty, czasem “pomocne” w tym były tragiczne wydarzenia. Waszut wymieniała, że kiedyś to był zamach na papieża, a dziś atak Rosji na Ukrainę.

Gorycz i słodycz PRL-u

Pisząc swoją książkę, przeprowadziła wiele rozmów z ludźmi, którzy doskonale pamiętali lata 80. W ich pamięci ten czas zapisał się jako okres znoju, prawie że nie do wytrzymania. Sama autorka wspominała, kiedy to w dzieciństwie otwierał się dla niej świat. Jej rodzina, podobnie jak wiele na Śląsku, otrzymywała paczki z Niemiec. Gdy je otwierała, była oszołomiona zapachem różnorodnych, bogatych, zupełnie innych niz PRL-owskie, smakołyków.

To był zapach Zachodu – wspominała z rozrzewnieniem.

Opowieści same przychodzą

Autorka ma szczęście także do czytelników, sami zgłaszają się do niej i opowiadają swoje historie.  Jeśli ludzie mają impuls, żeby opowiadać, to bardzo chętnie opowiadają. Od pewnego czasu prowadzi także warsztaty “Zachowajmy wspomnienia”, na których razem z uczestnikami próbuje zastanowić się nad fenomenem pamięci i nad metodami, jak możemy utrwalać wspomnienia, by budować z nich później opowieści.
Podczas spotkania autorskiego głos zabrało kilka czytelniczek książek Waszut. Urodzona przed wojną chorzowianka podziękowała jej za “Sztuczny miód” i wyraziła podziw dla odwzorowania klimatu tamtych czasów. 


Czytając tę książkę, czułam jakbym czytała historię mojego życia – przyznała kobieta.

Śląsk stał się modny

Sabina Waszut zauważa także, że wzrosło zainteresowanie śląskimi tematami wśród wydawnictw.
Jak opowiadała, to wydawnictwo W.A.B. samo zadzwoniło do niej z propozycją napisania książki, ale takiej, której akcja będzie toczyła się na Śląsku.

To był wymóg! – śmiała się Waszut.

Śląsk stał się modny w literaturze. Zdaniem rudzkiej autorki to zasługa Zbigniewa Rokity i jego książki “Kajś”, która otworzyła Polskę na Śląsk. 

Ludzie są Śląska ciekawi, bo Śląsk jest jeszcze nieodkryty i nie do końca wiadomo, co w tych głowach Ślązaków siedzi

– mówiła Sabina Waszut

Autorka opowiadała także o swoim dochodzeniu do śląskości i o tym, że jej pokolenie wychowywane było do odchodzenia od tożsamości regionalnej. Tym bardziej cieszą ją zmiany, które nastąpiły w ostatnich latach. Jej zdaniem jest coraz mniej osób, dla których bycie Ślązakiem czy Ślązakiem miałoby czymś wstydliwym.  


Do śląskości trzeba dojrzeć, nie rodzimy się z nią – podsumowała Waszut.


Wydarzenie było organizowane przez księgarnię Stronnicza, kino Patria i stowarzyszenie Wspaniałomyślny Śląsk.


Tekst i zdjęcia: Marcin Musiał