Kilkanaście lat trwała walka Ślązaków o uznanie języka śląskiego za język regionalny. W swoim sejmowym wystąpieniu Monika Rosa podsumowała te starania. Poniżej prezentujemy treść wystąpienia posłanki Koalicji Obywatelskiej z Katowic.

Kilkadziesiąt lat starań oddolnych na Śląsku, siedemnaście lat starań tutaj, w Sejmie. I siedem lat starań moich, posłanek i posłów dzisiejszej Koalicji Obywatelskiej, a także życzliwych osób, które wspierały to, by język śląski został uznany językiem regionalnym.

I oto, mamy za sobą pierwsze czytanie projektu, pracę na komisji o której dziś państwu opowiem i tu oto kolejne czytanie.

Koniec epoki nieufności

Podczas posiedzenia komisji, tak jak i podczas pierwszej debaty, starły się argumenty historyczne i parahistoryczne, starły się argumenty językowe i parajęzykowe, ale przede wszystkim starły się wizje państwa. Jedna strona, umniejszająca wartości śląskości, nie rozumiejąca różnorodności i druga, która w rzeczach mniejszych widzi wielką wartość. Mimo wszystko Cieszę się, że po tylu latach poziom dyskusji o języku śląskim w końcu wzrósł. Historia jednak zapamięta niektóre słowa, niepotrzebne, przesadzone, często po prostu kłamliwe.

Konferencja prasowa, podczas której Monika Rosa i "życzliwe sprawie osoby" ogłaszają początek ich starań o nadanie godce statusu języka regionalnego – akcję #SzafnymyTo. 30 marca 2017 r. Od lewej: Marcin Musiał, Franciszek Damboń, Ilona Chylińska, dr Adam Lejman-Gąska, prof. Zbigniew Kadłubek, Adam Szymczyk, Monika Rosa i Łukasz Kohut
Konferencja prasowa, podczas której Monika Rosa i życzliwe sprawie osoby ogłaszają początek ich starań o nadanie godce statusu języka regionalnego – akcję #SzafnymyTo. 30 marca 2017 r. Od lewej: Marcin Musiał, Franciszek Damboń, Ilona Chylińska, dr Adam Lejman-Gąska, prof. Zbigniew Kadłubek, Adam Szymczyk, Monika Rosa i Łukasz Kohut

Kończy się jednak pewien etap w historii III RP. Kończy się epoka nieufności państwa wobec mniejszości. Wobec różnorodności, wobec języka. Kończy się czas ledwo co skrywanej nienawiści. Często nawet nie próbowano jej ukrywać, jak wtedy, gdy mówiono o „zakamuflowanej opcji niemieckiej”.

Podczas komisji po raz kolejny opowiadałam Państwu o wartości tego projektu. O tym, że faktem jest, jest śląski spełnia definicję języka regionalnego, o wartości troski o języki mniejsze, o wielkiej pracy jaką wykonali Ślązacy i Ślązaczki.

Monika Rosa podczas wystąpienia w Sejmie, 24 kwietnia 2024 r.
Monika Rosa podczas wystąpienia w Sejmie, 24 kwietnia 2024 r., fot. Sejm

Irytujący paternalizm i śląska reakcja na niego

Przez wiele lat wmawiano Ślązaczkom i Ślązakom, że ich język to coś gorszego, że to tylko gwara. Powtarzano, że w godce nie można wyrazić treści wzniosłych ani filozoficznych. Takie słowa padały z wielu ust. „Język śląski istnieje, ponieważ są ludzie, którzy traktują go jako swój własny język. Którzy chcą nim mówić i chcą w nim pisać” – mówił Szczepan Twardoch.

W tym czasie na Śląsku wręcz bulgotała siła kreacji. Z pasji powstały tłumaczenia na język śląski, z dumy wygłaszano wystąpienia w języku śląskim, z gniewu wpisywano na transparenty hasła w języku śląskim, z miłości pisano w języku śląskim wiersze. Praca nad językiem, którą wykonało setki, tysiące Ślązaczek i Ślązaków, zapisze się w podręcznikach historii jako przykład prawdziwego, wielkiego, bezinteresownego oddania na rzecz swojej kultury. Praca ta była wykonywana w warunkach niesprzyjających, bez wsparcia ze strony państwa. Tym bardziej trzeba dziś docenić te starania.

Monika Rosa: W tym czasie na Śląsku wręcz bulgotała siła kreacji.
Monika Rosa: W tym czasie na Śląsku wręcz bulgotała siła kreacji.

Węgierski mistrz prozy Sándor Márai w jednej z powieści opisywał ludzi, którzy kurczowo bronili akcentu w swoich słowach: „Wygląda na to, że nie mają już nic, i raptem pewnego dnia stwierdzają, że bez akcentu nie są już tymi samymi ludźmi, jakimi byli dawniej, kiedy jeszcze posiadali akcent. (…) Akcent oznacza ich tożsamość. Boją się utracić coś ze swojej tożsamości”. Tak samo reagują współcześnie użytkownicy języków mniejszościowych – walka o śląskie pochylone „o” okazuje się walką o zachowanie tożsamości.

Zdarta płyta o śląskich strachach

Odmienna filozofię państwa zaprezentowali posłowie Prawa i Sprawiedliwości.

Posłowie Sellin i Zubowski skupili się na kilku kwestiach

Po pierwsze mówili o nieśmiertelnym stanowisku Rady Języka Polskiego i profesora Miodka, którzy negują istnienie języka śląskiego.

Po drugie mówili o „Ślązakowcach”, którzy mają być związani z ruchem katalońskim wspieranym przez pieniądze rosyjskie

Po trzecie, że jedynym językiem regionalnym w Polsce powinien zostać kaszubski, a dążenia Ślązaków i Wilamowian w zakresie uznania ich języków nie mają uzasadnienia

I po czwarte wreszcie powoływali się na stanowisko Sądu Najwyższego w sprawie wniosku Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej o wpis do KRS-u.

Posłowie Konfederacji na komisji nie byli aktywni, bo po prostu ich tam nie było.

Grupa osób popierających ustawę o śląskim języku regionalnym. Sejm, 24 czerwca 2024 r., fot. Sejm
Grupa osób popierających ustawę o śląskim języku regionalnym. Sejm, 24 czerwca 2024 r., fot. Sejm

Kto wierzy w Polskę, a kto nie

Argumenty i podejście posłów z PiS nie dziwi – przecież pamiętamy stanowisko poprzedniego rządu na temat języka śląskiego: „Uznawanie istnienia kolejnych dialektów jako języków regionalnych mogłoby w rezultacie doprowadzić do paradoksalnej sytuacji, w której społeczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej składałoby się wyłącznie z osób posługujących się odrębnymi językami regionalnymi bez istnienia narodowego języka ogólnego”.

Czy nie przemawia przez te słowa strach i brak wiary w siłę Polski i jej otwartość? Ja, prezentując ten projekt ustawy, wierzę w taką Polskę – w jej siłę i otwartość. I w jej instytucje.

Mówił o tym pisarz Zbigniew Rokita, autor legendarnej już książki „Kajś”:

„Tylko bowiem osoba, która w polskość nie wierzy, obawiałaby się, że Ślązacy mogą Polakom zagrozić, byłaby przeciwna przyznaniu Ślązakom należnych praw. [Ze stanowiska rządu] przebijał strach, że polskość jest słaba. Bo taka pewnie jest istota nacjonalizmu: nacjonalizm żywi się obawą, że dopuszczenie inności oznacza katastrofę”.

Wracając do argumentów posłów Sellina i Zubowskiego, kontrę przedstawiła im prof. Jolanta Tambor, językoznawczyni i dyrektorka Szkoły Języka i Kultury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach

Profesor mówiła:

  • język śląski istnieje i ma te same cechy, które miał kaszubski, gdy został uznany
  • jedyną różnicą między śląszczyzną a kaszubszczyzną jest czas stanowienia i czas zabiegów o to, by uznać go za język regionalny
  • w czasie uznawania kaszubskiego również padały argumenty językoznawców, że nie jest to język
  • śląski charakteryzuje się bardzo zaawansowanym stopniem kodyfikacji fleksyjnej i ortograficznej, chociaż wiele osób nie chce tego uznać
  • kodyfikacja ortograficzna i fleksyjna dokonała się, nadal się dokonuje i będzie się dokonywać

I powtarzała, że nie ma językoznawczych wyznaczników języków i dialektów. Jest to prostu kwestia nazewnictwa i prawnego uznania.

Głos zabrał także europoseł Łukasz Kohut. Mówił, że uznanie języka śląskiego za język regionalny to wyłącznie decyzja polityczna. To ważna dla Ślązaków batalia, która trwa już od dekady. Strach przed Ślązakami wynika z braku wiedzy. Kwestia uznania Ślązaków za mniejszość a godki za język regionalny to tylko kwestia uznania stanu faktycznego.

Monika Rosa i Łukasz Kohut w kampanii outdoorowej promującej deklarowanie narodowości śląskiej podczas spisu powszechnego w 2021 r.
Monika Rosa i Łukasz Kohut w kampanii outdoorowej promującej deklarowanie narodowości śląskiej podczas spisu powszechnego w 2021 r.

W posiedzeniu komisji brali udział także Grzegorz Kulik przewodniczący Rady Języka Śląskiego, który wyjaśniał jak ogromny krok do przodu w ostatnich latach zrobił język śląski – jego tłumaczenia, korpus mowy śląskiej, translator, system operacyjny. Zauważył także, że cytowany wyrok SN z 2013 o SONŚ zakwestionował Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Język śląski jest faktem. Ślązacy domagają się jego wsparcia od państwa, bo nie ma innej drogi.

Podczas posiedzenia mówili także Rafał Rzepka z kolektywu Otwarty Śląsk, Adrian Goretzki, obecna była senatorka Bieda, senator Kopiec, burmistrz Radzionkowa Gabriel Tobor (tłumacz Biblii na j. śląski), prof. Wicherkiewicz, komisję śledzono i omawiano na Śląsku. To pokazuje, jak ważny dla nas to temat, jak mocno angażuje.

Posłowie PiS złożyli wniosek o odrzucenie, który przepadł w głosowaniu – 2 głosy za odrzuceniem, 8 przeciw.

Podczas komisji przyjęto dwie poprawki przesuwające w czasie rozpoczęcie nauczania języka w szkołach i dające czas na zorganizowanie procedur konkursowych w MSWiA oraz poprawki legislacyjne od biur,a za które dziękuję legislatorom.

Projekt zyskał akceptację podczas głosowania większością głosów 8 za, 2 przeciw. Bardzo za to Państwu dziękuję.

Debata o języku śląskim na Małym Festiwalu Wielkiej Literatury organizowanym przez projekt Silesiateka
Debata o języku śląskim na Małym Festiwalu Wielkiej Literatury organizowanym przez projekt Silesiateka

Dookoła znikają języki. Arka dla godki potrzebna od zaraz?

Bo przez lata to politycy sypali piach w tryby śląskich starań o uznanie języka. Ale czy język śląski może być zagrożony, skoro w spisie powszechnym jego używanie w kontaktach domowych zadeklarowało pół miliona obywatelek i obywateli? Tak! Właśnie przez wieloletni brak wsparcia państwowego! Dlatego potrzebna jest jego rewitalizacja i szerokie badania, które będą mogły się odbyć dzięki środkom wynikającym ze statusu języka regionalnego.

Groźba zaniknięcia śląskiego jest poważna. Języki zanikają na naszych oczach.

W 1724 roku pewien pastor napisał, z niemałym ubolewaniem, że jest jedną z czterech ostatnich osób, które potrafią zawołać psa w języku wendyjskim.

W 1756 roku zmarła Emmerentz Schultze. W kronikach parafialnych zapisano, że była ostatnią osobą, która potrafiła mówić i śpiewać w tym języku.

Średnia wieku użytkowników języka wilamowskiego, używanego w miejscowości Wilamowice koła Bielska-Białej, wynosi 90 lat.

Chcemy państwu pokazać, że język śląski to nie gwara, „gorszy polski”, wasserpolnisch. To język, w którym można także tworzyć wiersze.

Śląski poeta pisze tak:

pokozołżech mu jynzyk

był cołki bioły

padoł

civilisiation morte

je już w antryju

beztōż gibko siodōmy do roboty

dykcjōnorz bydzie arkōm

na kiero wlezōm słowa-zwiyrzynta

siedzymy kurzymy cygarety jedna za drugōm

ôn szkryflo we hefcie

jo godōm

kludza zwiyrzynta fest niyskoro

ôdbywać niy było komu

Jest to wiersz Marcina Musiała pod tytułem “Ostatni sen Tevfika Esença”, w którym opisał życie ostatniego użytkownika języka ubyskiego, który zmarł przed 30 laty.

Wspominany już Zbigniew Rokita skomentował ten wiersz następującymi słowami: „Rzeczywiście, XXI wiek to potop dla różnorodności. Arką dla Ślązaków jest język, a dla języka państwo jest kroplówką – na szczęście jeszcze nie defibrylatorem”.

Marcin Musiał i Zbigniew Rokita podczas promocji książki "Odrzania" autorstwa tego drugiego
Marcin Musiał i Zbigniew Rokita podczas promocji książki „Odrzania” autorstwa tego drugiego

Obowiązkiem państwa jest zapewnienie dobrostanu języka śląskiego i jego użytkowników. Dziś już nie zastanawiamy się, czy to zrobić, tylko jak to zrobić.

Dzięki uznaniu języka śląskiego za język regionalny zostanie podjęty szereg działań, między innymi powstaną programy rewitalizacji, metodami naukowymi zostanie zbadana żywotność języka śląskiego, odkryjemy zapomniane słowa. Amerykański antropolog Marshall Sahlins pisał, że każda kultura jest grą z naturą i przetrwanie każdej kultury zależy od ciągłości dostępu do zasobów naturalnych oraz od zdolności do odpierania zagrożeń. Uchwalenie ustawy o śląskim języku regionalnym i wdrożone mądre programy, które ochronią język śląski przed zagładą, pozwolą odeprzeć zagrożenia, jakie niesie dla naszego języka „czas, polityka i globalizacja”.

Jedenaście liter – cały świat

Zmiana treści ustawy, patrząc na sprawę od strony formalnej, będzie kosmetyczna. Zostanie dopisane hasło „język śląski”. Dwa słowa, jedenaście liter. W tej zmianie będzie się jednak mieścić całościowa zmiana w sposobie myślenia o relacji państwo – mniejszości. Mniej będzie lęku, a więcej otwartości. Docenione zostaną starania o własną kulturę. Nasza wspólnota obywatelska po prostu wypięknieje.

A w ostatecznym rozrachunku chodzi o Hanię, Basie, Jorga i inksze śląskie dziołszki i inkszych synków. Będzie chodziło o to, że oni przybiegną do domu i pochwalą się swoim rodzicom nowo poznanymi śląskimi słowami. Co da im język śląski i poznanie historii i kultury? Na pewno otwartość, więcej drzwi do świata stanie przed nimi otworem. Lepiej zrozumieją też przepływ historii i to, że dla przeszłości należy mieć szacunek. Mniej będzie w jej życiu też lęku, bo czego się bać, jeśli lepiej rozumie się świat?

Może pójdą dobrze wydeptaną już przez Ślązaczki i Ślązaków drogą nauki i twórczości i dzięki swoim osiągnięciom otrzyma nagrodę Nobla, podobnie jak Maria Goeppert-Mayer czy Olga Tokarczuk?

A może to właśnie dzięki językowi śląskiemu znajdą swoje miejsce w życiu i zyskają sławę? Tak jak noblista sprzed 120 lat, Frédéric Mistral, który odnowił kulturowe dziedzictwo Prowansji i jej język. Może też kiedyś popełni takie słowa jak te w dialekcie prowansalskim języka oksytańskiego:

Jego winem piękno, chlebem – dobro,

drogą – prawda;

ma słońce ku uciesze, wiedzę czerpie z miłości,

ufa Bogu, swej najwyższej nadziei.

Chowa nienawiść dla tego, co jest nienawiścią,

kocha i walczy za to, co jest miłością

Sejmowa walka Ślązaczek i Ślązaków o to, co kochają, czyli o język, powoli dobiega końca.

Szanowne posłanki, szanowni posłowie, zagłosujmy za śląskim językiem regionalnym. Zagłosujmy za miłością do języka, do Śląska i, koniec końców, za miłością do świata w pięknie jego różnorodności.

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Monika Rosa (ur. 1986) – Ślązaczka, politolożka, posłanka na Sejm VIII, IX i X kadencji. Współautorka (razem z Marcinem Musiałem) książki „Kiedy umrze ślōnsko godka„. Od 2017 r. podejmuje starania na rzecz uznania języka śląskiego za język regionalny.